ADAPTACJA BEZ SZWANKU
Decyzja o zapisaniu dziecka do przedszkola budzi w rodzicu wiele sprzecznych emocji. Lęk,
obawa, nadzieja, niepewność, zdenerwowanie – są to uczucia, które towarzyszą rodzicowi częściej niż
dziecku, które jeszcze nie wie, co je czeka. Wyjaśnienia i opowieści mające przygotować malucha na
ten wielki krok nie mogą oddać rzeczywistości. Bardzo ważne jest, aby przedstawiać dziecku
czekające go wydarzenia jako przyjemne i ciekawe. Przedszkole ma budzić dobre skojarzenia.
Niedopuszczalne jest straszenie pójściem do przedszkola. Nawet jednokrotne, niewinne słowa: "jak
będziesz taki niegrzeczny, to zostawię cię w przedszkolu!" mogą poważnie zakłócić proces oswajania
sie dziecka z nowym miejscem.
Warto jednak uzmysłowić sobie, że nawet najlepsze intencje rodziców i wzorowe
przygotowanie szkraba na pójście do przedszkola nie gwarantuje bezbolesnego przekroczenia tej
ważnej granicy, jaką jest realne przecięcie pępowiny z bliskimi i domowym zaciszem. Bywa, że
dopiero po pewnym czasie, gdy wszystko wskazuje na to, że dziecko wzorowo odnalazło sie w nowej
sytuacji, maluch nieoczekiwanie zaczyna płakać i buntować się. To, co wydawało się tylko miłą
odmianą na chwilę – koledzy, nowe zabawki – ma być stałą częścią życia. Gdy do dziecka dotrze, że to
nie na chwilę, a na stałe, mogą pojawić się problemy, których mieliśmy nadzieję uniknąć.
Łzy, krzyki, ataki złości – to wszystko jest dobrze znane większości rodziców. Są to klasyczne
objawy dziecięcego złego samopoczucia, czyli dziecięce sposoby domagania się zaspokojenia swoich
potrzeb. Jest to krzyk: "pomóż mi! uratuj mnie! jest mi źle!".
Bywa, że płacz dziecka wywołuje rodzicielskie zniecierpliwienie. "Przecież nie dzieje ci się
krzywda!" – mamy ochotę krzyknąć. Zanim jednak damy się ponieść emocjom spróbujmy spojrzeć na
problem oczami dziecka. Pewnie mamy za sobą różne sytuacje, w których musieliśmy odnaleźć się
między nowymi, obcymi nam ludźmi i w zupełnie nowym środowisku. Nie znaliśmy panujących tam
zasad, wszyscy byli obcy, zaś wszystko wokół wydawało się jednym chaosem. W takiej sytuacji nie
czujemy się bezpiecznie. Oczywiście jako dorośli potrafimy sobie wytłumaczyć, że potrwa to tylko
kilka dni i przywykniemy, albo że to tylko na pewien czas. Dzieci jednak są zbyt małe, żeby sobie
poradzić w ten sposób. Nie dysponują takimi sposobami radzenia sobie ze stresem jak dorośli. Ich
wiedza odnośnie nowej sytuacji jest znikoma, poczucie bezpieczeństwa zaburzone. Jedyne, co jest
pewne to fakt, że zostaną same w przedszkolu… Jak w tej sytuacji nie płakać?
Wiele placówek prowadzi adaptację z udziałem rodziców, kiedy to rodzic wprowadza dziecko
na salę, początkowo pozostaje w niej przez pewien czas z dzieckiem by umożliwić mu w miarę
swobodne przystosowanie i stopniowo się wycofywać. Znacznie ułatwia to przyzwyczajenie się
dziecka do przedszkola, jednak zwykle trwa zbyt krótko by umożliwić prawdziwą adaptację do
nowego miejsca. Rodzic powinien przygotować na to wydarzenie również siebie. Płacz dziecka i
konieczność rozstania niejednokrotnie budzą w rodzicach skrajne emocje. Powoduje to zazwyczaj
przedłużanie pozostawienia dziecka, zaglądanie do sali po pożegnaniu… Doświadczeni wychowawcy i
opiekunowie zwykle zalecają szybkie rozstanie z dzieckiem, ponieważ jest to dla niego lepsze. Nie
zdąży się wtedy rozczulić lub zarazić emocjami rodzica, zaś opiekun wprowadzi je na salę i sprawnie
zajmie uwagę.
Istnieją sposoby na to, by ułatwić dziecku trudny start w ten nowy etap życia. Najtrudniejsze
w procesie adaptacji do przedszkola jest pozostanie pod opieką obcych osób, dlatego należy dziecko
możliwie jak najszybciej oswajać z nieobecnością najbliższych. Rozpoczynamy od trwającej chwilkę
rozłąki i stopniowo wydłużamy ten czas. Początkowo pozostajemy w zasięgu wzroku dziecka – np. na
placu zabaw, w odległości 2-3 metrów, następnie np. będąc u znajomych pozwalamy dziecku
eksplorować nowe miejsce. Potem wprowadzamy nowe osoby jako opiekunów – np. pozostawiamy
dziecko pod opieką znajomej, gdy wychodzimy do toalety. Za każdym razem uprzedzamy dziecko o
tym, że się oddalamy, w jakim celu, z kim zostanie i kiedy wrócimy. Zwracamy przy tym baczną
uwagę, aby dotrzymywać słowa. W ten sposób dziecko wie, że może nam wierzyć, jest pewne, że
wrócimy. Po powrocie warto zwrócić uwagę na to, jakim maluch jest bohaterem pozostając bez
mamy.
Dobrze jest zwrócić również uwagę na praktyczne sprawy. W większości przedszkoli
obowiązkowe jest leżakowanie, które bywa punktem zapalnym dla rozpaczy i tęsknoty za domem.
Aby złagodzić tę sytuację warto wyposażyć dziecko w jego ulubiony kocyk lub poduszkę, które
kojarzą się z domem i bezpieczeństwem. Wiele emocji budzi również konieczność korzystania z
toalety, która jest nowa i nieznana, a pani, która spieszy z pomocą, choć jest uśmiechnięta to jednak
obca. Jeśli to możliwe należy nauczyć dziecka w miarę samodzielnego załatwiania potrzeb –
pomożemy w ten sposób dziecku uniknąć okazji do poczucia wstydu, gdy nieoczekiwanie zmoczy
majteczki. Konieczne jest również nauczenie malca, kto może pomagać mu w toalecie, przebierać i
dotykać.
Początkowe trudności w przystosowaniu są smutnym, acz niemal nieuniknionym elementem
adaptacji. Zwykle mijają jednak bardzo szybko, o ile współpraca między placówką a rodzicami
przebiega sprawnie. Po miesiącu dzieci znają otoczenie, wychowawców oraz kolegów i nierzadko
zdarza się, że przedszkole jest tak atrakcyjnym miejscem dla malucha, że proszą rodziców o "jeszcze
minutkę" gdy po podwieczorku rodzic staje w drzwiach…
Marta Makowska
Psycholog przedszkolny